Ostatnio na durszlaku rozmawialiśmy o domowych frytkach i tak za mną chodziły aż kupiłam 3 ładne selery i uprosiłam Michała żeby je posmażył. Nie mamy frytkownicy więc to lekko upierdliwe zajęcie bo pryska strasznie. Pokroiłam selera w ładne słupki, naszykowałam rondel z olejem, zawiązałam mu fartuszek i czekałam na gotowe. Usmażone selerowe fryteczki lekko posoliłam. Pycha.
Już gdzieś z takimi się spotkałam,ale osobiście nie jadłam.Wyglądają smacznie :-)
OdpowiedzUsuńkuszą mnie bardzo a selera lubię więc chyba w weekend wypróbuję
OdpowiedzUsuńUwielbiam je :) Robię tez chipsy selerowe:)
OdpowiedzUsuńO!! Są w końcu! Strasznie byłam ich ciekawa:) Fajnie wyglądają, jak takie grubaśne fryty z ziemniaków. Może się skuszę i zrobię:)...
OdpowiedzUsuńA ja zamiast frytek lubie robic czipsy, moga byc z selera, z buraka, a juz z korzenia pietruszki sa przepyszne. Mozna nimi potem udekorowac jakas salatke albo zupe.
OdpowiedzUsuńdobra myśl! wiesz jak ja robię? smażę w panierce placuszki z cienko pokrojonego selera - też dobry dodatek. Twoje frytasy mi się podobają:)
OdpowiedzUsuńFrytki z selera są pyszne! A jakie zdrowe! Cieniej krojone stosowałam kiedyś do dań z chińszczyzny, udanie zastępowały pędy bambusa. Są słodkawe więc smakują też dzieciom. M.
OdpowiedzUsuńRewelacyjny pomysł :-) Muszę koniecznie wypróbować :-) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńFrytek z selera jeszcze nie jadłam. Ciekawa jestem, jak smakują.
OdpowiedzUsuńUwielbiam frytki z ziemniaków, myślisz, że te by mi smakowały? :)
OdpowiedzUsuń