Ostatnio Bartuś ma fazę na galaretkę. Najlepiej zieloną, czyli agrestową z bananem. Postanowiłam mu trochę odmienić te monotonną, powtarzaną od ponad tygodnia galaretkę.
Wykorzystałam galaretkę agrestową, porzeczkową i morelową. Biała warstwa to słodka śmietanką z odrobiną żelatyny.
Śliczny deser i pięknie podany. U mnie niestety galaretki nie mają 'brania':( mojej Zuzi nie odpowiada konsystencja ani budyniu, ani kisielu, ani galaretki:(
Będzie mi miło jeśli zostawisz kilka słów po przeczytaniu przepisu. Nie używaj słów wulgarnych, obraźliwych. Anonimom dziękuję, jeśli chcesz komentować podpisz się :) Dziękuję i zapraszam ponownie.
niby zwykłe galaretki a proszę, jak ładnie wygląda całość!
OdpowiedzUsuńBardzo elegancko się prezentuje! :) I co Bartuś na to...? ;>
OdpowiedzUsuńA Bartuś na to "a gdzie banan?" ale oczywiście że pochłonął migiem :)
OdpowiedzUsuńJakie piękne - to wspomnienie z lat odległych...te kolory!! nie dziwię się Bartusiowi. M.
OdpowiedzUsuńMój Tymek też uwielbia galaretkę i z takiego deseru na pewno by się ucieszył :) Muszę zrobić taką wariację :)
OdpowiedzUsuńuwielbiam galaretki, z chęcią bym spałaszowała:)
OdpowiedzUsuńsuper pomysl! :)
OdpowiedzUsuńjakie kolory!:)
OdpowiedzUsuńK. uwielbia galaretki ;)
U nas tyko ja uwielbiam galaretki, najlepiej czerwone i to zmalinami albo truskawkami;)
OdpowiedzUsuńAle taką Twoją też bym sobie teraz zjadła...oj zjadłabym;)
Śliczny deser i pięknie podany. U mnie niestety galaretki nie mają 'brania':( mojej Zuzi nie odpowiada konsystencja ani budyniu, ani kisielu, ani galaretki:(
OdpowiedzUsuń