Jak co roku przyszedł czas na suszone pomidory. Wydaje mi się, że co sezon robię ich więcej a i tak nie starcza do następnego pomidorowego sezonu. Suszę w piekarniku, bo co roku mówię sobie, że kupie suszarkę ale na mówieniu się kończy. Tak więc zwiększam sobie rachunki za prąd i suszę partiami po 3-4kg, bo więcej nie mieści mi się na blaszkach, może czas dokupić kolejne? Własne pomidorki to coś wspaniałego, wychodzą sporo taniej niż kupowane w sklepie, więc wykorzystuję je dużo częściej w kulinarnych eksperymentach.
Suszone pomidory
- pomidory podłużne
- sól
- oliwa
- zioła - tymianek/oregano/rozmaryn/bazylia
- ew czosnek
Są dwie "szkoły odnośnie suszenia pomidorów. Jedni pozbywają się pestek drudzy nie. Ja wybrałam wersję z pestkami, wszak Włoszki nie zawracają sobie głowy pestkowaniem pomidorów do suszenia. Druga kwestia to oliwa. Jedni podgrzewają a inni nie. Ja nie podgrzewam. Robiłam i tak i tak, ale odkąd zrobiłam z zimną to tej wersji się trzymam. Pomidory się nie psują, aromat ziół przenika ok, więc nie dokładam sobie roboty :)
No wreszcie :) Czekałam na nie :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam za cierpliwość, ja nie jestem jeszcze gotowa na suszenie pomidorów :)
Ale z pewnością, będą cudownie smakować.
Ja tez suszyłam w tamtym roku, ale dokładnie odwrotnie niż piszesz :) Usunęłam pestki i zalewałam podgrzewaną oliwą :) W tym roku w takim razie spróbuję tak jak TY.
OdpowiedzUsuńE tam, cierpliwość :) same się suszą, to chyba najmniej wymagajace i najmniej pracochłonne przetwory :)
OdpowiedzUsuńdla mnie na razie problemem jest to do jakiego stopnia mają być wysuszone pomidory bo czas suszenia i temperatura na każde będą jednak działaś inaczej - ale z tym problemem to każdy musi poradzić sobie sam chyba, że zobaczyłby i dotknął takich obsuszonych na żywo.... ale 2 słoiczki na próbę mam :-)
OdpowiedzUsuńa ja jak zwykle suszyłam na słońcu. Zostało mi kilka słoiczków zeszłorocznych, więc w tym roku zrobiłam tylko jeden :)
OdpowiedzUsuńSprawa pestek też zależy od gatunku - san marzano mają ich mało więc można je sobie darować. Ja - oprócz ziół i 2-3 plasterków czosnku - dodaję do słoiczków po dwa, trzy kapary i jednak podgrzewam oliwę. A z dokupieniem blach masz rację, bo suszarka jest mała a prąd też zużywa.Zapach tych pomidorków zimą - bezcenny! M.
OdpowiedzUsuńPyza - dokładnie, każdy musi sam dopasować stan wysuszenia pod siebie. Ja lubię takie jędrne ale już bez wody, bo kto by chciał jeść sama pomidorową skórkę :) A co do temperatury to zdarza mi się podkręcać piekarnik do 100 stopni przy większych pomidorach, ale wtedy trzeba częściej nakłuwać pomidorki, bo się skórka zasklepia i woda nie odparowuje, no i trzeba bardziej pilnować.
OdpowiedzUsuńUlcik - też bym chciała suszyć na słonku, ale niestety balkon w bloku to nie jest idealne do tego miejsce, więc pozostaje piekarnik, ale może kiedyś.....
Anonimowy M - wiesz Mamo jaki jest mój stosunek do kaparów :) ale oczywiście można dodać, wzbogacą smak, może też oliwki?
OdpowiedzUsuńOliwki mają zbyt intensywny smak własny, mogą zdominować pomidory, więc nie ryzykowałabym... Też podkręcam do 100 stopni, ale często zaglądam i przewracam pomidorki na drugą stronę. Zasada główna jest taka - mają być miękkie, ale pozbawione wilgoci, brązowawe i mocno pomarszczone.M.
OdpowiedzUsuńA ja nigdy nie przekręcam :) zawsze tylko skórką do dołu :)
OdpowiedzUsuńDużo cierpliwości trzeba do nich mieć ;) Bardzo chętnie też bym przygotowała, ale nie wiem czy znajdę dla nich czas! W tych słoiczkach wyglądają niesamowicie apetycznie :) Pozdrawiam!!
OdpowiedzUsuńTroszke sie wtrace i "dodam" - sa dwie szkoly - ta, ktora podajesz - jak najbardziej prwawidlowa z malutka poprawka temperatura piekarnika nie powinna byc wieksza niz 60C co sprawia dluzsze suszenie ale w piekarniku z termostatem nie wieksze uzycie pradu niz jak podajesz okolo 100C gdyz glownm celem suszena jest utrzymanie bogatego smaku pomidorow i drogocennych skladnikow olivy, wiec jak najbardziej pomidory z pestkami (w czasie suszenia nie ma koniecznosci ich odwracania)i oczywiscie zalewanie zimna oliva. Taka praktyczna uwaga - najlepiej uzyc dotatki tylko ziolowe, wszystkie inne dodajemy w momencie przygotowania dania. Druga szkola to niestety wielki kuchenny blad "ortograficzny" pozbawiajacy w duzej czesci wszystkiego co najlepsze i mija sie zupelnie z celem. Pozdrowienia.
OdpowiedzUsuńOlu, dzięki Twoim radom i wsparciu stoi u mnie 6 słoiczków pięknych pomidorków!! Wyglądają całkiem jak te ze sklepu... A co do oliwy, ja zalałam pomidorki gorącą... Ale robiłam to pierwszy raz, więc nie mam pojęcia czy jest sens, czy nie. Już nie mogę się doczekać, kiedy otworzę pierwszy słoiczek i skosztuję...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie i dziękuję za cierpliwość:)
Basiu - dziękuję za cenne wskazówki :)
OdpowiedzUsuńa temperaturę podawałam 70-90 więc chyba ok :)
Piękne:) Ja się tak zbieram że w końcu pomidorów nie będzie.
OdpowiedzUsuńczekałam na takie pomidory z utęsknieniem!
OdpowiedzUsuńz pewnością i u mnie pojawią się w tym roku, w spiżarni ;]
http://www.karmel-itka.blogspot.com
http://www.slodkakarmel-itka.blogspot.com
Nie ma to jak własnej produkcji przetwory.
OdpowiedzUsuńPomidory póki co kupuję już gotowe w słoiczku, od dwóch lat się przymierzam i na przymiarkach się kończy. :)