poniedziałek, 22 kwietnia 2013

pierekaczewnik

Mniej więcej rok temu moja Mama czytając chyba Zwierciadło pokazała Bartkowi artykuł o Dżenetcie Bogdanowicz, Kruszynianach, koniach i tatarskim jedzeniu. Bartek przeglądał go milion razy, ciągle dopytywał o coś kolejnego, czy są tam inne zwierzątka, a czy ta pani piecze bułeczki, czy to daleko. No i cóż owszem to dosyć daleko, bo Kruszyniany są kilka kilometrów od przejścia granicznego w Bobrownikach, więc wydawałoby się, że na końcu świata. Ale.... no właśnie, ale przecież z naszej podlaskiej działki to już połowa drogi za nami! I tak wiercąc dziurę w brzuchu mojego Taty, pojechaliśmy w lipcu do Kruszynian. Zwiedziliśmy meczet, jurtę tatarską i zjedliśmy różności z kuchni Dżenetty, m.in pierekaczewnik, tatarski klasyk. Ostatnio Michał wspominając wakacje, rzucił hasło.... a może by tak pierekaczewnik zrobić? I tak oto zagościł on na naszym stole.

Pierekaczewnik
  • 500g mąki pszennej
  • 2 jajka
  • duża szczypta soli
  • około 1 szklanki wody
  • 600g wołowiny
  • 1 duża cebula
  • sól, pieprz
  • 2 kostki roztopionego masła
Wołowinę drobniutko siekamy, dość upiorne zajęcie, ręka drętwieje na nożu, ale warto. Dodajemy posiekaną drobno cebulę, doprawiamy solą i pieprzem. Zabieramy się za ciasto. Do mąki dodajemy jajka, sól i zagniatamy dodając wodę, tyle ile się wgniecie aby ciasto było jedwabiste i elastyczne. Ciasto dzielimy na 4 części i każdą z nich rozwałkowujemy na prostokąt o grubości około 2 mm. Układamy jeden na drugim każdy smarując obficie masłem. Wszystkie poskładane razem płaty dodatkowo rozciągamy - bez obawy ciasto się nie porwie a będzie cieniuteńkie. Na ostatni placek posmarowany masłem wykładamy równomiernie farsz, zawijamy w roladę, a następnie skręcamy w ślimaka. 

Wkładamy do wysmarowanego masłem naczynia. Smarujemy wierzch reszta masła i pieczemy około 60-80 w 180 stopniach. Po około 40 minutach radze sprawdzić i ewentualnie przykryć wierzch aby się nie przypalił. Ja swoją tortownicę (22cm) ustawiłam na dodatkowej blaszce, bo masło trochę wycieka w trakcie pieczenia.

A teraz kilka zdjęć z Kruszynian, m.in meczet, jurta i pierekaczewnik.


16 komentarzy:

  1. Ciekawe :) Nigdy się z czymś takim nie spotkałam..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. można też zrobić ze słodkim serowym farszem lub musem owocowym :)

      Usuń
  2. Pierekaczewnik był pyszny, w niczym nie ustępował temu z Kruszynian! M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Szalenie interesujacy przepis!

    OdpowiedzUsuń
  4. byłam tam, byłam na wycieczce, jadłam u pani Dżanetty właśnie pierekaczewnik :) świetnie, że teraz będę mogła odtworzyć go w domu :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wygląda wspaniale!! Na pewno jest przepyszny!:)
    Pozdrawiam Olu.
    P.S. Dzieci to potrafią niezłe dziury wywiercić:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. był pyszny, był :)
      A wiercić dziurę, oj Bartek potrafi, zbliża się lato i temat Kruszynian powrócił jak bumerang, bo przecież wtedy pani Dżenetty osobiście nie zastaliśmy :)

      Usuń
  6. Ciekawe :) I przepis, i wstęp :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Profesjonalny, jak spod tatarskich rąk :)
    ale zamiast wałkowania ciasta powinno się je rozciągać i nie na grubość 2 mm a jak najcieniej. Mówi sie że powinno dać się czytać gazetę przez to ciasto :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję, zapomniałam dopisać - już uzupełniłam, że złożone warstwowo płaty ciasta rozciągamy aby były cieńsze

      Usuń
  8. Zaintrygowałaś mnie tym przepisem, nigdy czegoś takiego nie jadłam, ale wygląda naprawdę zachęcająco.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło jeśli zostawisz kilka słów po przeczytaniu przepisu.
Nie używaj słów wulgarnych, obraźliwych.
Anonimom dziękuję, jeśli chcesz komentować podpisz się :)
Dziękuję i zapraszam ponownie.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...