czwartek, 31 grudnia 2009

ostatni dzień roku / SUSHI

Ostatni dzień roku a mi wczoraj przyplątało się takie katarzysko, że hej.....
W zeszłym roku na święta byłam ledwo żywa bo nic brać nie mogłam żeby maluszkowi nie zaszkodzić, więc jako przy nadziei brałam tylko homeopatyczne pastylki, a teraz niby mogę brać wszystko tylko nic nie pomaga, nawet moje niezawodne krople do nosa mnie zawiodły.....
Więc taka oto pociągająca będę produkować to sushi..... ale to za kilka godzin :)
Przekopałam też net w poszukiwaniu fajnego przepisu na fondue serowe, ale efekt taki, że zrobię po swojemu jak zawsze :) A może wy coś macie ciekawego w tym temacie?

No to sushi zrobione....
Oto ono :)
to co w środku

dodatki

zawijamy

w całej okazałości

wersja na stole



wtorek, 29 grudnia 2009

przedsylwestrowo

Zakupiłam mały zestawik do sushi i w sylwestra mój debiut, zarówno w kwestii produkcyjnej jak i konsumpcyjnej :) Dzisiaj muszę dokupić jeszcze tylko produkty świeże. Zrezygnowałam jednak na początek z surowych rybek. Trzymajcie kciuki żeby się udało :)
Sylwester kameralny, właściwie bardzo rodzinny, żadne tam imprezowanie... więc jak się nie uda to nikt się nie dowie ;)
A oprócz sushi, będzie fondue serowe, sałatka "krabowa" i może grzaneczki z oscypkiem jak gdzieś go upoluję :)


sobota, 26 grudnia 2009

świątecznie

Święta mają sie ku końcowi, mam nadzieję, że spędziliście je równie rodzinnie jak my.
Do Bąbla mikołaj przyszedł 4 razy, żeby nie wszystko na raz :) oczywiście w Wigilię pod choinką, a potem rano i wieczorem w pierwszy dzień świąt i dzisiaj rano po raz ostatni, ufff....sporo tego się uzbierało :)

Dzisiaj odpoczywamy po dwudniowym obżarstwie.... dobrze, że takie święta tylko raz w roku :)


U Was tez wczoraj była pogoda wielkanocna? Bo u nas na termometrze było +12 stopni, więcej niż w miniona Wielkanoc właśnie, po śniegu nawet śladu nie ma, nawet wspomnienie nie zostało, zieloniutko wszędzie, na krzakach są pąki takie jakby to marzec był, a na wierzbie przed naszym domem są bazie!


wtorek, 22 grudnia 2009

do gwiazdki 2 dni / II rocznica ślubu


Dwa lata temu pogoda była diametralnie inna.... świeciło piękne słoneczko, ulice były przejezdne, temperatura około -1 ogólnie aura była sprzyjająca i o 13:30 powiedzieliśmy sobie TAK, w pięknej sali ratuszowej na pl. Bankowym
Dwa lata a czuje jakby to było wczoraj... tyle się w naszym życiu zmieniło, na lepsze i czasem na gorsze, ale najważniejsze, że pojawiło się nasze Słoneczko, reszta to nic....

Wspomnień czar......


Wtedy tak jak i dziś piekłam murzynka, bo Wigilia też była u nas :)
Przygotowania świąteczne pełna parą... murzynek, drożdżowe i makowiec upieczone, śledzie na razie w fazie przygotowań, ryba po grecku już jest, owoce na kompot gotowe, barszcz czeka na uszka... ale większość już gotowa i tylko czekać :)
Uwielbiam przygotowania świąteczne, te zapachy, tę krzątaninę, światełka... cudnie...
U nas na osiedlu jak co roku na placach zabaw - a jest ich kilka - postawili choinki ze światełkami, tak ślicznie jest, no i na razie jeszcze śnieg się nie rozpuścił....

A oto i murzynek... dla mnie to takie świąteczne ciasto... oprószone śniegiem...


I jeszcze kilka akcentów świątecznych i zastosowania karnecików :)

sobota, 19 grudnia 2009

5 dni do świąt

Korzystając z chwili, że Bąbel uciął sobie popołudniową drzemkę, postanowiliśmy ubrać choinkę :)
Najpierw mąż dzielnie wyszedł na balkon (temperatura -11 stopni) odkopać ją ze śniegu, odstukiwał, otrzepywał ale i tak musiała dosychać w domu :)
Jak już się "odstała" i gałązki wróciły na swoje miejsce przyszedł czas na ubieranie :)
A oto efekt końcowy...

Znalazło się tez miejsce na inne dekoracje....



No i po generalnych świątecznych porządkach przyszedł czas na pakowanie prezentów....
Takie małe mikołajowe centrum prezentów....

czwartek, 17 grudnia 2009

no i nas zasypało

Hu hu ha, hu hu ha..... nasza zima zła....
W sumie co się dziwić, połowa grudnia w końcu.
Świat wygląda pięknie, ale kto nie musi to z domu nie wychodzi, zimno bardzo, bo -9 w tej chwili na termometrze okiennym no i śnieg do kostek to mało... bo przecież póki pada nikt nie odśnieża :) jakaś logika w tym jest...

Pada śnieg, pada śnieg.... dzwonią dzwonki sań.....


Dobrze, że już wszystkie zakupy świąteczne zrobione, choinka stoi i czeka, nawet jemioła już jest.
Teraz tylko gotowanie czas zacząć no i prezenty zapakować :) W końcu zostało już tylko 7 dni :):)

niedziela, 13 grudnia 2009

Choinkobranie

Girlanda na balkonie wisi, światełka zamontowane - cudnie :). Zdjęcia tego nie oddają bo najładniej to się ogląda przez szybkę a przez szybkę zdjęcia fatalite.


i wersja nieco futurystyczna :)


Czuć że święta coraz bliżej, kupiliśmy dzisiaj choinkę :) stoi sobie na razie na balkonie zapakowana i czeka.... czeka aż nadejdzie jej czas :) Kupiliśmy jodłę, bo nie gubi igiełek, a przy Bąblu, który jest Panem podłogi to ważne, a co za tym idzie duuużo droższe, ale czego się nie robi dla dzieci :)
Niestety na więcej dekoracji świątecznych dzisiaj nie starczyło mi już siły. Zakupy świąteczne jednak są wykańczające, a potem jeszcze wiadomo... rozpakowywanie tych tobołów, a na koniec gotowanie....
Dzisiaj na tapecie kuchennej były mielone z sezamem na obiadki w tygodniu i naleśniki z serkiem na słodko z syropem malinowo-truskawkowym na dzisiejszą obiado-kolacje :)


Syrop : do rondelka wlewamy/wkładamy kilka łyżek miodu, wrzucamy mrożone maliny i truskawki i podgrzewamy aż wszystko się rozciapcia i będzie jednolitą gęstą masą z grudkami owoców, podajemy na ciepło lub na zimno - PYCHA!!

sobota, 12 grudnia 2009

sobota

Mąż w pracy, dziecko ucina sobie drzemkę a ja.. jak zwykle od rana w kuchni :) Pokrojona już sałatka jarzynowa i zrobiony farsz do lazanii, którą to wszamiemy pewnie w nocy jak mąż wróci do domku po 14 godzinach w pracy...

Zrobiłam właśnie listę na świąteczne już zakupy.... boshe.... ale długaśna.... a i tak pewnie o czymś zapomniałam. A jak sobie pomyślę jaki będzie rachunek za zrealizowanie tej listy to aż mam gęsią skórkę.

Postanowiłam. Jutro w moim domu zagoszczą święta, tzn zamierzam udekorować już okno i inne miejsca, tak żeby wszędzie już było widać że święta tuż tuż....
Ciekawe jak Bąbel zareaguje, bo jeszcze nigdy nie widział ani bombek, ani światełek a już na pewno nie u nas w domu :) bo to jego PIERWSZE ŚWIĘTA!
Na balkonie już wisi "choinkowa" girlanda, trzeba tylko opleść ją lampeczkami i będzie ślicznie wieczorem przez okno wyglądać.

No to lazania gotowa :) zdjęć "środka" brak bo za szybko zjedzona i się zagapiłam ;)



Ingrediencje:
* pieczarki
* mięsko mielone
* cebulka
* czosnek
* płaty makaronu do lazanii (takie co to gotować nie trzeba)
* koncentrat pomidorowy
* beszamel (masło, mleko i mąka)
* ser żółty/mozzarella

Jak robimy:
Podsmażamy cebulkę, dodajemy czosnek i dalej podsmażamy. W rondelku dusimy pieczarki a na patelni podsmażamy mięsko. Jak wszystko to się "zrobi" to wrzucamy do rondelka i dodajemy koncentrat pomidorowy wg uznania jeśli idzie o ilość, doprawiamy do smaku.
Robimy beszamel - łyżkę masła roztapiamy z łyżką mąki i powoli dolewamy mleko aż będzie odpowiednia konsystencja.
Układamy w naczyniu żaroodpornym patrząc od dołu -> farsz mięsny - beszamel - makaron - ser żółty - farsz mięsny - beszamel - makaron itd aż zakończymy makaronem - na wierzch najlepiej wylać resztę beszamelu i dopiero posypać serem - dzięki temu makaron zmięknie odpowiednio :)

Smacznego!

piątek, 11 grudnia 2009

przedsmak świąteczny


Korzystając z chwil śpiochania mojego Szkraba, zakasałam rękawki i poszusowałam do kuchni :)
Z racji że zima zrobiłam wiosenny twarożek ze szczypiorkiem cebulką i rzodkiewkami no i odrobiną śmietanki 12% i na kolację dla męża, ale głownie dla siebie - bo uwielbiam - śledziki po japońsku :) Na Wigilię zrobię chyba całą balię takich ;) chociaż będę musiała się troszkę ograniczyć bo rodzinka gustuje także w innych... z cebulką, czerwonych, w sałatce z ziemniaczkami... ogólnie Wigilia śledziami płynąca :)


Ingrediencje:
* tacka śledzi matias
* 2 jabłka
* cebulka
* pół kubeczka śmietany (można dodać łyżkę majonezu jak ktoś lubi)

Jak robimy:
Jabłuszka ścieramy na tarce z dużymi oczkami, cebulkę kroimy w piórka już jak kto lubi, śledziki kroimy w paseczki - cieńsze lub grubsze w zależności od upodobań :)
Wszystko co pokroiliśmy wrzucamy do miseczki, polewamy śmietaną, mieszamy i odstawiamy na kilka chwil - jeśli umiemy się im oprzeć :)

W wersji świątecznej układam w przeźroczystej misce warstwami od dołu -> cebulkę - śledzie - jabłka- śmietanę - cebulkę - śledzie - jabłka.... itd aż do końca miski lub produktów tak aby zakończyć polaniem wszystkiego śmietaną :)

Smacznego!!

piąteczek

Wczoraj nawiedził nas kataklizm wodny. Ogłosili że awaria i wody niet do 13. No i do tego momentu było ok, woda się po 13 pojawiła jak zapowiadali ale..... o 21 ogłosili że niezdatna do picia aż nie nabierze koloru właściwego! 8 godzin zajęło im ogłoszenie tego!! a to że przez te 8h wszyscy ją pili, jedli obiad itp to już nikogo nie obeszło... zgroza jakaś... dobrze że akurat dla Bąbla woda była specjalnie zostawiona z tej "przedawaryjnej", no ale wykąpać go wieczorem się nie udało bo woda miała kolor herbaty. A co dziwniejsze.... w ciągu dnia miała kolor normalny dopiero pod wieczór zaherbaciła.....

Zrobiłam wczoraj na kolację zapiekaneczkę ziemniaczano-cukiniowo-bakłażanową z mozzarellą i tymiankiem. Pycha , palce lizać :):)


Ingrediencje:
* kilka ziemniaczków (ja zostawiam ze skórką tylko myje, ale można obrać)
* cukinia
* bakłażan
* kulka mozzarelli
* trochę tartego żółtego sera ale nie jest konieczny
* sól i tymianek

Jak robimy:
Ziemniaczki myjemy/obieramy kroimy na cieniuteńkie plasterki, tak samo kroimy cukinie i bakłażana (ja go nie sole i nie odsączam, po prostu kroje na plasterki), ścieramy żółty ser i kroimy na plasterki mozzarellę.
Do naczynia żaroodpornego wlewamy odrobinę oleju na dno i układamy warstwowo na zakładkę patrząc od dołu -> ziemniaki - sól - cukinia - tymianek - ser żółty - ziemniaki - sól - bakłażan - tymianek - ser żółty - ziemniaki - sól - mozzarella (lub do wyczerpania wszystkich plasterków). Tak ułożone skrapiam od wierzchu olejem (z oliwą wychodzi gorsze). Wstawiamy do piekarnika najpierw na maxymalną temperaturę na jakieś 20 minut a potem zmniejszam temperaturę do 100 stopni i tak jeszcze dochodzi kolejne 20 minut lub do miękkości :)

Smacznego!

poniedziałek, 7 grudnia 2009

paskudny poniedzialek

Całe szczęście, że wczoraj nie padało, za to dzisiaj pogoda się odgrywa. Lało całą noc i nadal deszcz nie odpuszcza.... fatalite....
A w czasie deszczu dzieci się nudzą... choć nie brudzą się i nie trudzą się to okropnie nudzą się w deszcz.... a mamy mają więcej "twórczej roboty".
Na deszczowe dni nie ma jak prace plastyczne z maluchami. Mój co prawda jeszcze za młody na takie szaleństwa, ale już niedługo :).

W deszczowy przedświąteczny dzień można z maluchem zrobić np. takie świąteczne serwetniki :)

Co potrzeba:
*rolka po ręczniku papierowym,
*krepina,
*klej
*scrapki albo inne elementy dekoracyjne.

Jak wykonujemy:
tniemy rolkę na kilka w miarę równych kawałków, smarujemy klejem i owijamy gęsto krepiną, czekamy aż wyschnie, doklejamy dekoracje i gotowe :)
a dziecko zachwycone, że włożyło swój wkład w przygotowania świąteczne :)
Do dzieła :)

niedziela, 6 grudnia 2009

mój pierwszy post



Za namową Hafiji, znanej jak się okazało już ponad dekadę (!), postanowiłam rozpocząć na nowo przygodę z blogowaniem :)
Postaram się nie pisać głupot jak "sławna" Isabel której to mądrości życiowe dzisiaj zobaczyłam (!?), ani nie zanudzać czytelników ( o ile takowi się trafią przypadkiem).
Pewnie wrzucę co jakiś czas kilka linijek literek i może jakieś zdjęcie mojej pseudotwórczości, głownie takiej co to każdy przedszkolak jest w stanie zrobić lepiej ode mnie :)

trzy... dwa... jeden... zero.... start....
zaczynamy :)

Pojechaliśmy dzisiaj całą rodziną - czyli ja, mój "książę" małżonek i pacholę oraz dziadkowie na spacer na stare miasto :)
W zamyśle wszystko miało być zgrane czasowo tak, że po spacerku i po obiadku, będzie już ciemno i będą się paliły wszystkie światełka na trakcie królewskim, ale jak to z zaplanowanymi rzeczami bywa... wszystko wyszło nam szybciej.
Szybciej dojechaliśmy, szybciej obejrzeliśmy jarmark bożonarodzeniowy (oscypki na ciepło z żurawiną - pycha (!!), marakasy drewniane dla dziecka - bezcenne - zajęcie na długie godziny), potem cudem dostaliśmy stolik i szybciej zjedliśmy niż zakładaliśmy. Kelner jakiś chyba nadgorliwy albo na medal superkelnera pracował - obskakiwał nas jak rodzinę królewską i wszystko na stole pojawiało się w sekundkę niemal, i po niecałej godzince wyszliśmy... i co?..... widno było!!
I tak, mimo zimnicy koszmarnej drałowaliśmy z wózkiem na trasie pl. Zamkowy - pomnik Kopernika.... aż zaczęło się lekko szaro robić i w końcu o 16 światełka rozbłysły.... warto było marznąć :):)
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...