Postanowiłam przetestować kolejny przepis z książki Penelope Green "Na północ od Capri". Wybrałam pastę z pesto i bobem. Pesto lubi cała rodzinka, bób nawet już bąbel wcina, a makaron, wiadomo każdy i zawsze. Przepis troszkę zmodyfikowałam, wyszło baaaardzo sycące.
Tagliatelle z pesto i bobem (fava pesto)
Bób gotujemy, obieramy i studzimy. Do blendera wrzucamy bób, bazylię, słonecznik i blendujemy, dodając po trochu oliwę. na koniec dorzucamy ser, chwilę blendujemy, doprawiamy do smaku. makaron gotujemy wg przepisu na opakowaniu, odcedzamy zostawiając ze 2-3 łyżki wody z jego gotowania, która dodajemy do pesto żeby je troszkę rozrzedzić. Na wierzchu posypujemy kilkoma ziarenkami całego bobu dla efektu wizualnego. Pesto mieszamy z makaronem i wcinamy.
- 300g bobu
- 2 garście bazylii
- 3 łyżki słonecznika (wiadomo piniole lepsze, ale cena zabójcza)
- 4 łyżki oliwy z oliwek
- 1 garść tartego parmezanu, pecorino lub jaki kto lubi
- sól i pieprz do smaku
danko na pewno pachnące bazylią, a bób to coś pysznego - trzeba korzystać, dopóki jest [mrożony to nie to samo jednak...]- smakowicie wygląda. M.
OdpowiedzUsuńja bób jem codziennie i nacieszyć się nim nie potrafię. pyszne danie;)
OdpowiedzUsuńpysznie zielone i letnie :)
OdpowiedzUsuńWszędzie bób a ja taka opóźniona..kurcze...juz nie wiem jaki przepis wybrać...jeden pyszniejszy od drugiego...a teraz jeszcze te twoje pychoty...ach:)
OdpowiedzUsuńsuper!
OdpowiedzUsuńtakie naprawdę wakacyjne tagliatelle.
Uwielbiam <3
OdpowiedzUsuń