sobota, 2 października 2010

piękny dzień

Pogoda dzisiaj zaskoczyła nas bardzo pozytywnie, słonko piękne, niebo niebieskie i w sumie nawet ciepło jak na to co zapowiadali.

Wybraliśmy się dzisiaj na warsztaty ceramiczne, a dokładniej z malowania po ceramice do przecudownego miejsca "made by you". Byliśmy całą rodzinką, nasza trójka i dziadkowie. Dziadek odmówił samodzielnego malowania więc zajął się Bąblem i jego malowaniem - iście abstrakcyjnym. Efekty końcowe naszej "owocnej" pracy będą widoczne za około tydzień, kiedy to nasz talerzyki zostaną poszkliwione i wypalone w piecu a to troszkę trwa :) Planowany odbiór naszych dzieł, we wtorek za tydzień :)
Oto dokumentacja tego zdarzenia :)

Bąbel odcisnął dłoń :)

A tu Dziadek pilnował żeby Bąbel pomalował tylko talerzyk a nie również całe otoczenie :) a że Bartek zrezygnował z pędzli na rzecz własnych łapek to było czego pilnować :) A poniżej - żeby nie było - Mąż też malował :)

Potem poszliśmy jeszcze połazić po Nowym Świecie - ostatni raz wyłącznie dla pieszych w tym roku. A tam niespodzianka - kiermasz "ludowy", było trochę rękodzieła, biżuterii artystycznej, decu, pledy i narzuty, drewniane zabawki i mnóstwo cudownego jedzonka - sery owcze, kozie, korycińskie, swojskie wędliny, miody, niepasteryzowane piwo.... po prostu pycha..... zaopatrzyłam się w to i owo, głównie sery i chleb żurawinowy.... a dziecko dostało kolejną drewnianą zabawkę - mała rzecz a cieszy :)

Poza tym okazało się w piątek, że nasz Bąbel od poniedziałku może iść do żłobka na "pół etatu" czyli 8-12, żeby poprzebywał trochę z dziećmi, nauczył się żyć w grupie itp, więc było nie było trzeba było żłobkowiczowi wyprawkę kupić... kapciuszki, śliniaczki, woreczki na kapcie itp. I tak wylądowaliśmy w wielkim Smyku na Kruczej... wieki tam nie byłam.... za to wiem, że na pewno wrócę..... do..... fabryki misiów......

No i zaliczyliśmy obiad na mieście, żeby mieć siłę na te maratony :) no i uczcić urodziny mego ślubnego, które przypadają jutro :) Mela Verde, przyjazne rodzinom, mały wszamał grilowaną pierś i cukinię. Normalnie moje dziecko to żywa reklama wszelkiego jedzenia, jakby mógł jadłby zawsze i wszystko....
To tyle na dzisiaj :)

2 komentarze:

  1. Bardzo fajnie spędzony dzień...a co najważniejsze w towarzystwie rodzinki...z miłą chęcią obejrzę za tydzień co tam zmalowaliście:)
    -fajne warsztaty znalazłaś :)
    - pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. było fantastycznie!!! pracownia ceramiczna bardzo fajna - widać na zdjęciu, jaka babcia zadowolona... też jestem ciekawa, jak wypadnie moja rosiczka.a Bartuś cały szczęśliwy!!! Obiad całkiem smaczny, jak zwykle Bartkowi smakowało najbardziej.... M.

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło jeśli zostawisz kilka słów po przeczytaniu przepisu.
Nie używaj słów wulgarnych, obraźliwych.
Anonimom dziękuję, jeśli chcesz komentować podpisz się :)
Dziękuję i zapraszam ponownie.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...