Jabłuszka robię w sposób najbardziej banalny z możliwych.
Obieram, kroje na kawałeczki i wrzucam do rondla podlewając delikatnie wodą. Skrapiam cytryną żeby za bardzo nie ciemniały i wrzucam kawałek kory cynamonu. Trzeba często mieszać. Jeśli trzeba dosładzam, ale dopiero jak się całkiem rozprażą, wszystko zależy od gatunku i stopnia dojrzałości jabłuszek.
Gorące jabłuszka wkładam do słoików (wyjmując cynamon) i pasteryzuję.
Zimą jemy je z naleśnikami, w szarlotce lub po prostu ze słoiczka oglądając wciągający film.
Ps. na zdjęciu moja nowa łyżka do przetworów - Mąż mi zakupił na targu od Pana co je strugał. Łyżka jest z jabłonki :)
Obieram, kroje na kawałeczki i wrzucam do rondla podlewając delikatnie wodą. Skrapiam cytryną żeby za bardzo nie ciemniały i wrzucam kawałek kory cynamonu. Trzeba często mieszać. Jeśli trzeba dosładzam, ale dopiero jak się całkiem rozprażą, wszystko zależy od gatunku i stopnia dojrzałości jabłuszek.
Gorące jabłuszka wkładam do słoików (wyjmując cynamon) i pasteryzuję.
Zimą jemy je z naleśnikami, w szarlotce lub po prostu ze słoiczka oglądając wciągający film.
Ps. na zdjęciu moja nowa łyżka do przetworów - Mąż mi zakupił na targu od Pana co je strugał. Łyżka jest z jabłonki :)
Mmmmmmm pyszne jabłuszka, mniamcik!
OdpowiedzUsuńpewnie, że pyszne - to tradycja naszej kuchni, wszyscy lubimy je pojadać zimą, Bartuś na pewno też je będzie wcinał. M.
OdpowiedzUsuńJej, Olcia kiedy Ty znajdujesz na to wszystko czas?...Bartuś mały a Ty takie cuda smakowite czynisz...takie przetwory by mi się przydały :) ale nie mam czasu robić :) - Pozdrawiam
OdpowiedzUsuń