Ten dżemik malinowy powstał z pozostałości po robieniu soku - syropu malinowego.
Przepis jest prosty. Maliny które zostały bo odlaniu soku, przetarłam przez sito - bardzo żmudna robota i wykańczająca dla nadgarstków, ale warto mieć dżemik bez pestek. Do uzyskanego musu dodałam 5 łyżek cukru żelującego 3:1, zagotowałam i gorący włożyłam do słoiczków. Ustawiłam do góry dnem do wystygnięcia.
Ależ przepiękny, głęboki kolor! ;)
OdpowiedzUsuńoj faktycznie, pestki w kupnych dżemach malinowych mnie dobijają i dlatego nie kupuję, podziwiam za wytrwałość i już zazdroszczę bezpestkowego dżemu na jesień i zimę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Monika
www.bentopopolsku.blogspot.com
No to dzielna jesteś,bo mnie by sie chyba nie chciało hihi,a lubię taki dżemik mmm :-)
OdpowiedzUsuńPyszny. I jak łądnie wygląda :) Ma taki głęboki kolor. Pozdrawiam ciepło :)
OdpowiedzUsuńTeż się na taki porwałam - zagotowałam maliny z cukrem i żmudnie przecierałam. Miałam super asystenta - Bartusia. Potem dosłodziłam do smaku, dodałam cukru żelującego "na oko" i gorący mus wlałam do słoiczków. Będzie więcej na zimę. M.
OdpowiedzUsuń