Jesień bez śliwkowych powideł?! Niemożliwe! Tak więc zakasałam rękawki, wypestkowałam gar śliwek i zaczęło się smażenie. Ja do powideł śliwkowych nie daję ani grama cukru, chociaż i z takimi wersjami się spotkałam. Po co? Przecież wysmażone śliwki mają tyle własnej słodyczy. Powidła smażę na raty po 2-3 godzinki przez 2-3 dni w zależności ile ich zmieszczę do gara. Jak już się usmażą, odparują, wkładam w słoiki i pasteryzuję w piekarniku. A zimą do białego sera, do murzynka albo do jedzenia łyżką ze słoika. Pycha.
azja
(6)
Boże Narodzenie
(28)
ciasta i ciasteczka
(73)
desery
(34)
dodatki
(38)
drób
(108)
dynia
(2)
grill
(27)
grzyby
(11)
inne
(39)
jajka
(38)
kluski makarony
(60)
lody
(7)
mięso
(55)
muffiny
(13)
owoce morza
(14)
pasty
(16)
pieczywo
(27)
pierogi
(8)
piknik
(11)
pizza
(20)
placki i nalesniki
(26)
przekąski
(28)
przetwory
(35)
ryby
(54)
ryż
(2)
sałatki
(31)
strączkowe
(7)
sushi
(4)
śledzie
(11)
śniadanie
(43)
tarty
(14)
tort
(16)
tortille
(14)
tost
(7)
warsztaty
(1)
warzywa
(42)
wege
(19)
Wielkanoc
(34)
zapiekanki
(35)
zioła
(6)
zupy
(23)
poniedziałek, 10 października 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
o tak, powideł nie może zabraknąć! nie wyobrażam sobie nic lepszego do kanapki z ciemnego chleba z białym serem chociaż właśnie prosto ze słoika lubię wyjadać je najbardziej :-)
OdpowiedzUsuńAch, śliwkowe, moje ulubione! Też będę robić w tym tygodniu... ;) Spróbowałabym Twoich! :)
OdpowiedzUsuńPyszne brązowe słodkości! Biały ser z powidłami - mniammmm, placuszki różne z powidłami 2 x mniammmm, a ze słoiczka - małmazja! M.
OdpowiedzUsuńO tak, powidła śliwkowe to ja uwielbiam - jeść!! Pyszności!
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze i Ty robisz powidla bez dodawania cukru i innych cudow. Odrobinka cynamonu sprawia ze cudownie pachna!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam